Mam ostatnio fazę na drożdże.
Jakoś niezmierni ekscytuje mnie proces wyrastania ciasta.
Dlatego kiedy poczułam ochotę na budyń, stwierdziłam, że koniecznie musi być w drożdżówkach.
Wyszły tak piękne, że musiałam wszystkich przekonywać, że nie są kupione w cukierni.
To dość zaskakujące, ponieważ nie traktowałam ich za dobrze - najpierw za krótko wyrabiałam ciasto, potem za krótko dałam mu rosnąć, a na końcu dopiekałam w wysokiej temperaturze i na termoobiegu, bo musiałam szybko wyjść z domu.
Są pyszne i jestem z nich koszmarnie dumna, choć kiedy piszę ten tekst, one są już tylko wspomnieniem :(
Składniki: (na 7 sztuk wielkości "sklepowej")
Z drożdży zrobić rozczyn. W tym celu wkruszyć je do kubeczka, dodać 1/4 szklanki ciepłego mleka, 1 łyżeczkę mąki i 1 łyżeczkę cukru (wszystkie te wartości odjąć później przy robieniu ciasta), wymieszać, przykryć ściereczką i odstawić w ciepłe miejsce.
Ja na czas przygotowywania ciasta drożdżowego, zamykam w domu wszystkie okna, żeby go przypadkiem nie zawiało :)
Resztę mleka zagrzać w garnuszku (musi być ciepłe, ale nie gorące), dodać masło, cukier i roztrzepane widelcem jajko.
W osobnym naczyniu wymieszać mąkę z solą, dodać mleko z dodatkami i rozczyn. Wymieszać ciasto łyżką, a potem wyrabiać, aż stanie się błyszczące i będzie odchodzić od dłoni (musiałam dodać około 3 łyżek mąki, żeby przestało się kleić).
Odłożyć do posypanej mąką miski, przykryć ściereczką i odstawić w ciepłe miejsce do wyrastania, aż podwoi objętość, czyli około 1,5 h (ja dałam mu tylko 45 i też się udało, ale radzę nie ryzykować).
Z wyrośniętego ciasta odrywać kawałki, formować z nich kule, a potem lekko spłaszczać między dłońmi. Układać na dużej blasze (użyłam takie z piekarnika), na papierze do pieczenia, w sporych odstępach. Ponownie nakryć ściereczką i pozwolić im wyrastać do momentu podwojenia objętości.
Następnie dnem szklanki, w każdej bułeczce zrobić wgłębienie (miejsce na budyń), mocno ją dociskając do blaszki.
Piekarnik rozgrzać do 190 stopni.
Do każdego wgłębienia wkładać sporo budyniu (może być nawet "z górką"), bułeczki wstawić do piekarnika i piec około 15 minut.
Wyjąć z piekarnika i ostudzić na kratce.
Cukier puder rozetrzeć łyżką z gorącą wodą i polukrować wystudzone drożdżówki.
A potem już tylko napawać się ich widokiem. :)
Jakoś niezmierni ekscytuje mnie proces wyrastania ciasta.
Dlatego kiedy poczułam ochotę na budyń, stwierdziłam, że koniecznie musi być w drożdżówkach.
Wyszły tak piękne, że musiałam wszystkich przekonywać, że nie są kupione w cukierni.
To dość zaskakujące, ponieważ nie traktowałam ich za dobrze - najpierw za krótko wyrabiałam ciasto, potem za krótko dałam mu rosnąć, a na końcu dopiekałam w wysokiej temperaturze i na termoobiegu, bo musiałam szybko wyjść z domu.
Są pyszne i jestem z nich koszmarnie dumna, choć kiedy piszę ten tekst, one są już tylko wspomnieniem :(
Składniki: (na 7 sztuk wielkości "sklepowej")
- 220 ml mleka
- 35 g masła
- 335 g + 3 łyżki mąki
- 50 g drobnego cukru
- 1/4 łyżeczki soli
- 12 g świeżych drożdży
- 1 jajko
- 1 budyń waniliowy z cukrem
- 500 ml mleka
- 4 łyżki cukru pudru
- gorąca woda
Z drożdży zrobić rozczyn. W tym celu wkruszyć je do kubeczka, dodać 1/4 szklanki ciepłego mleka, 1 łyżeczkę mąki i 1 łyżeczkę cukru (wszystkie te wartości odjąć później przy robieniu ciasta), wymieszać, przykryć ściereczką i odstawić w ciepłe miejsce.
Ja na czas przygotowywania ciasta drożdżowego, zamykam w domu wszystkie okna, żeby go przypadkiem nie zawiało :)
Resztę mleka zagrzać w garnuszku (musi być ciepłe, ale nie gorące), dodać masło, cukier i roztrzepane widelcem jajko.
W osobnym naczyniu wymieszać mąkę z solą, dodać mleko z dodatkami i rozczyn. Wymieszać ciasto łyżką, a potem wyrabiać, aż stanie się błyszczące i będzie odchodzić od dłoni (musiałam dodać około 3 łyżek mąki, żeby przestało się kleić).
Odłożyć do posypanej mąką miski, przykryć ściereczką i odstawić w ciepłe miejsce do wyrastania, aż podwoi objętość, czyli około 1,5 h (ja dałam mu tylko 45 i też się udało, ale radzę nie ryzykować).
Z wyrośniętego ciasta odrywać kawałki, formować z nich kule, a potem lekko spłaszczać między dłońmi. Układać na dużej blasze (użyłam takie z piekarnika), na papierze do pieczenia, w sporych odstępach. Ponownie nakryć ściereczką i pozwolić im wyrastać do momentu podwojenia objętości.
Następnie dnem szklanki, w każdej bułeczce zrobić wgłębienie (miejsce na budyń), mocno ją dociskając do blaszki.
Piekarnik rozgrzać do 190 stopni.
Do każdego wgłębienia wkładać sporo budyniu (może być nawet "z górką"), bułeczki wstawić do piekarnika i piec około 15 minut.
Wyjąć z piekarnika i ostudzić na kratce.
Cukier puder rozetrzeć łyżką z gorącą wodą i polukrować wystudzone drożdżówki.
A potem już tylko napawać się ich widokiem. :)
Idealne, z budyniem musiały być pycha :)
OdpowiedzUsuńŚwietny artykuł. Bardzo praktyczny :) Kupię i spróbuję tę Zabłocką mgiełkę solankową.
OdpowiedzUsuń